- Ja chyba podziękuję. Nie przepadam za czarodziejami i różdżkami. - odparłam, a wadera lekko się skrzywiła.
- Snape tak czy siak wygrywa wszystko. - odpowiedziała, po czym zapadła niezręczna cisza.
- Sna-co? - zapytałam po dłuższej chwili.
- Severus Snape. Mój mąż. - padła odpowiedź, oczywiście rozmarzonym głosem. Stanęłam w miejscu i nieznacznie cofnęłam się od wilczycy.
- O-okej.. - odrzekłam. I na tym zakończył się nasz dialog. Jednak, jak na zawołanie, coś zaszeleściło w zaroślach.
- Elandiel, to pewnie zwierzyna. Zostaw te krzaki w spokoju. - odezwała się moja "towarzyszka".
- Nein! - wykrzyknęłam i z impetem wskoczyłam w krzaczek. Wylądowałam na brzuchu, twarzą w twarz z jakimś puszystym, białym stworzonkiem. Cicho pisnęło i zaczęło mi się badawczo przyglądać.
- Królik? - mruknęłam cicho sama do siebie. Zwierzę zastrzygło uszami, jak na potwierdzenie. - Królik.
Zwierzątko się mnie nie bało. Wręcz przeciwnie. Podeszło jeszcze bliżej mojego pyszczka i, ku mojemu zdziwieniu, wskoczyło mi na łeb.
< Amor? >
Padłam i nie wstaję ,wygrałaś XD
OdpowiedzUsuń