20 mar 2016

Od Bandery - Cd. Scarlett

Przymknęłam oczy, zastanawiając się nad odpowiedzią. Już kiedyś na okręcie spotkałam się z czymś podobnym, kapitan nazywał to radiotelefon. Ten przedmiot pomagał komunikować się z osobami będącymi daleko od naszego statku, a ludzie najwyraźniej nie posiadają umiejętności telepatycznych. Może tajemnicza napastniczka posiadała pomniejszoną wersję czy coś?
- Nie wiem, co to mogło być - odpowiedziałam. - Ale jedno jest pewne, służy do komunikacji. Może ta dziewczyna była jakimś płatnym zabójcą, który ma za zadanie cię wyeliminować?
- Doprawdy, pocieszyłaś mnie.
Wzruszyłam ramionami, o ile może to zrobić idący wilk. Dotarłyśmy do jakiejś bardziej ruchliwej ulicy i skręciłyśmy w lewo. Dwieście metrów od nas wznosił się budynek, w którym mieścił się szpital. Pokonałyśmy dość szybką dzielącą nas od niego odległość. Wdrapałyśmy się po kilku schodkach i weszłyśmy do środka. Oczywiście przechodząca pielęgniarka MUSIAŁA mnie zauważyć.
- Proszę wyprowadzić stąd tego psa! - zaczęła krzyczeć.
- Ona nigdzie nie pójdzie.
- Czy to pies przewodnik?
- Nie.
- Wobec tego niech ją pani wyprowadzi. NATYCHMIAST.
- Ależ ja mam epilepsję! - dziewczyna kłamała jak z nut.
- Dlaczego pani kłamie, że to nie pies przewodnik?
- Halo, ja krwawię! Zostałam postrzelona! Pomocy, ratunku! - krzyknęła panicznie i osunęła się teatralnie na podłogę. Zaczęła się krzątanina, wzywanie doktora. Nikt oprócz mnie nie zauważył tajemniczej postaci w kapturze zaglądającej przez oszklone drzwi...
<Scarlett?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Komentując, zachowujmy kulturę wypowiedzi. Pamiętaj, to, jak się wyrażasz świadczy tylko i wyłącznie o tobie!