- Rae, ja... Ja też Cię kocham... Nigdy nikogo tak nie kochałam, rozumiesz? - wręcz sapałam, gdyż ledwo co nabierałam oddech. Trucizna już ogarnęła pawie wszystkie narządy, które znajdowały się w moim ciele. Jedynym miejscem, gdzie jeszcze nie dotarła, było serce.
- Ćśś... Nic nie mów... Wierzę Ci. Ale błagam, nie umieraj... Proszę, zostań...
- Wal... Walczę... Dla Ciebie... - wydyszałam. Powieki stawały się coraz cięższe, lecz walczyłam. Próbowałam nie zamykać oczu, lecz nadaremne. To było silniejsze ode mnie. Rae przycisnął mnie do siebie, a z jego oczu, wręcz strumieniem, lały się łzy. Nie wiedziałam jak walczyć z tą trucizną. Chociaż... Z jednej strony chciałam żyć, dla Raphael'a, ale z drugiej... Może na świecie będzie lepiej beze mnie? Może Rae szybko by o mnie zapomniał i znalazł sobie inną? Może... Czułam jak moje serce zwalnia coraz bardziej i bardziej... Wiedziałam, że zaraz się zatrzyma. A co potem? Cóż, nigdy nie umierałam, więc nie wiem.
- Wiesz co, Rae?
- Tak? - odparł, ocierając łzy.
- Powiem Ci jedno: inni, jak nie wiedzą co się dalej stanie, boją się. Ale ja na przykład nie wiem, co się ze mną stanie po śmierci. Jednak się nie boję. Wiem, że może być to coś okropnego, jednak się nie bo.. Boję. I Ty także się nie bój. Nie bój się tego, co będzie, gdy umrę. Żyj chwilą, nie przejmuj się mną i moim odejściem. Chcę, abyś był szczęśliwy z inną i nie użalał się nade mną. Ja całe życie się użalałam i widzisz, co ze mnie teraz jest. - zaśmiałam się słabo. Po chwili moje tętno zanikało, a ja ostatnim wydechem zdążyłam zrobić jeszcze dwie rzeczy.
- Rae, żyj, po prostu... NIE OBWINIAJ SIĘ ZA MOJĄ ŚMIERĆ... - i na tym jednym, ostatnim wydechu zdążyłam go jeszcze musnąć lekko w usta.
Serce stanęło.
Pulsu brak.
A jak tych dwóch rzeczy nie ma,
To śmierci znak...
Osunęłam się na ziemię i... Ciemność...
<Rae? Już po wszystkim...>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentując, zachowujmy kulturę wypowiedzi. Pamiętaj, to, jak się wyrażasz świadczy tylko i wyłącznie o tobie!