Obudziły mnie pierwsze promienie wschodzącego słońca. Przeciągnęłam się,
ziewając i wprawiając łódkę w kołysanie. Żołądek dał znać o sobie,
toteż pochwyciłam sztylet, mający teraz rozmiar broszki i wskoczyłam do
chłodnej, słonej wody. Przepłynęłam kawałek, szukając śniadania. Obok
mnie pojawił się Polikarp – właśnie coś zjadł, bo miał resztki mięsa
między zębami. Zaśmiałam się cicho i zanurkowałam. W oczy rzuciła mi się
spora ryba, wyglądająca jak makrela. Użyłam jednej z mocy i w ten
sposób moja ofiara znalazła się w jakby akwarium unoszącym się w
powietrzu. Podpłynęłam do niej i chwyciłam do pyska. W ten oto sposób
makrela zakończyła życie, a ja zdobyłam śniadanie.
Po skończonym posiłku ruszyłam do jaskini Alfy. Miałam do niej jedno
pytanie i liczyłam na to, że dostanę odpowiedź. Trochę głupią mi będzie
tę osobę potem prosić, ale jeśli chcę się tego nauczyć, muszę jakoś
zacząć. W końcu już nie jestem na okręcie.
- Dzień dobry – powiedziałam radosnym głosem, kiedy znalazłam się na miejscu.
- Bandera? Witaj. Co cię do mnie sprowadza?
- Chciałabym się zapytać, czy mogłabyś mi wskazać jakiegoś nauczyciela szczeniąt lub łowcę?
- Oczywiście.
Uraza wyjaśniła mi, jak mam trafić do jednej z nauczycielek szczeniąt,
Omegi. Podziękowałam i pobiegłam jej szukać. Znalazłam ją na niedużej
polance, robiła coś z jakimś szczeniakiem. Kiedy mnie zobaczyła, uznała,
że lekcja się skończyła i kazała małemu basiorowi zmykać.
- Witaj – zaczęłam. – Jestem Bandera.
- Nowa? Nazywam się Omega.
- Zastanawiałam się, czy nie mogłabyś mi pomóc. Chciałabym… chciałabym nauczyć się polować.
- Polować? – zapytała z niedowierzaniem w głosie. – Nie umiesz… polować?
- Tak. Nikt mnie nie nauczył, nie miałam okazji ani odpowiednich
warunków. Większość życia spędziłam na morzu. Czyli… Mogłabyś mnie
nauczyć?
<Omega?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentując, zachowujmy kulturę wypowiedzi. Pamiętaj, to, jak się wyrażasz świadczy tylko i wyłącznie o tobie!