14 mar 2016

Od Nenyto do Disapre

Zimowy poranek mijał bez zbędnych przeszkód. A bynajmniej tak się zdawało. Idąc oblodzonym lasem usłyszałem krzyki. Zaintrygowany odgłosem warknięć zwróciłem się w ową stronę. Zza drzewa spostrzegłem czarną, drobną waderę uciekającą przed Reikiem. Gdy wilczyca mnie minęła wyskoczyłem tuż przed basiorem.
-A Ty? Znów broisz? - Warknąłem na niego. Ten tylko głupio się uśmiechnął. Westchnąłem, a wzrokiem zerknąłem na oddalającą się waderę.
-Ona...ona uciekła, chciałem pogadać. - Stwierdził i odleciał w swoją stronę. Gdzieś w przestworzach latał Dante, który niedługo powinien zniknąć. Jednak przed tym zawołałem go i poprosiłem o odnalezienie nieznajomej. Wyruszył, a ja za nim.
Znaleźliśmy ją przy jednej z wielu zamarzniętych polan.
- Czyż zima nie jest piękna? - Mruknąłem w jej stronę. Słysząc mnie, zerwała się na proste nogi i odwróciła. Dante odleciał, a ja usiadłem na przeciwko niej.
-Tamten czarny, skrzydlaty... zrobił Ci coś? - Dodałem po chwili milczeniu. Najwidoczniej czarnulka nie chciała ze mną rozmawiać. - Co jak co, ale sprint'a to Ty masz.
__________________
Disapre? Brakus Wenus

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Komentując, zachowujmy kulturę wypowiedzi. Pamiętaj, to, jak się wyrażasz świadczy tylko i wyłącznie o tobie!