-W sumie... tylko lunch. Spoko. - Bez owijania zgodziłem się na propozycję. Miałem nadzieję, że spotkanie nie skończy się w clubie, a jeśli nawet to by mi to nie przeszkadzało... ale lepiej nie. Tym bardziej po zeszłych przygodach. Ale w końcu był dzień, bez wystroju... więc śmiało ruszyłem w drogę! Krok po kroku... i...
-Ale miasto jest w tamtą... - Zwracając głowę ku waderze, mój nieśmiały uśmiech wyłonił się po kilku dniach.
-A, godna uwaga. Może przejdziemy się od razu do fryzjera? Zrobię się na Hitlera. Jeszcze tylko zapuścić wąsy.
-Kahir, proszę Cię. - Sapnęła pod nosem, cichutko śmiejąc się. Po długiej rozłące, naszej drodze towarzyszyło wiele rozmów. Jednakże, moment gdzie mogłem wysłuchać jej głosu, oraz ją... oczywiście minął. Musząc się zmienić w ludzi na chwilę przystopowaliśmy. Elizabeth wkraczając do miasta chwyciła mnie za rękę, powyżej łokcia i zaciągnęła do jednej z jej ulubionych restauracji. Wybrała stoliczek przy oknie, które rozświetlało jasne wnętrze pomieszczenia. Będąc tam pierwszy raz czułem się niepewnie, ale usiadłem na krzesełku i spojrzałem w menu.
-No, no co bierzesz? - Zapytała z minką łasucha.
-A co proponujesz? Ja to bymmm wszamał kurczaczka... albo schabowyyy... ale nie widzę ich tu. - Oblizałem swoją górną wargę kierując wzrok na tabliczkę z dańmi. - Chyba, że ślepy jestem... - Zmrużyłem oczy wgłębiając się w treść chwilowej "książki".
Po kilku sekundach, kątem oka spojrzałem się na Eli, która obserwowała mnie... z zaciekawieniem, pewnie moja mimika twarzy była wystarczająco zabawna. Mówiła o "dawajcie kurczaka, bo zajebie" w dodatku czytający ja...? Pfff.
-Co? - Odważyłem się odezwać. Speszona dziewczyna, odwróciła wzrok udając, że czyta menu.
_______________
Eliś?
Dawaj żarcie! :l
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentując, zachowujmy kulturę wypowiedzi. Pamiętaj, to, jak się wyrażasz świadczy tylko i wyłącznie o tobie!