Nie namyślając się ani chwili, skoczyłem na nieco większego ode mnie basiora, zrzucają go z mojej towarzyszki i wbijając mu kły w przednią łapę. Smak świeżej krwi, walka, przeciwnik... Tak... Uwielbiam to... Nie! Nie mogę tak myśleć! Odzywa się we mnie demon! Ale... Z drugiej strony, muszę go zabić, bo inaczej on to zrobi i skrzywdzi też Savey. Trudno, tym razem dam się ponieść tej rządzy śmierci. Wpadłem w furię, lub jak kto woli - szał bojowy. Do moich kłów napłynął zabójczy jad. Trucizna ta, nie zadaje przeciwnikowi bólu i cierpienia, tylko w mgnieniu oka zabija. Ponowiłem atak, wbijając tym razem kły prosto w szyję samca, wprowadzając do jego organizmu trujący jad. Już po chwili padł martwy na ziemię. Wróciłem do normalnej postaci, trująca ciecz przestała kapać z moich kłów. Spojrzałem na Savey. Ciężko było wyczytać z jej twarzy emocje, jakie w tejże chwili jej towarzyszyły. Na pewno zdziwienie, a nawet lekkie przerażenie, zapewne moją nagłą przemianą. Uśmiechnąłem się niemrawo, zastanawiając się, co zrobić w tej sytuacji. Pewnie teraz zacznie mnie unikać, w obawie, żebym nie próbował jej czagoś zrobić. Opuściłem lekko głowę, chwytając się za kark.
- Przepraszam... - powiedziałem w końcu. - To ja... Ja już sobie pójdę... - dodałem, odwracając się.
< Savey? >
11 maj 2016
Od Shadow'a - Cd. Savey
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentując, zachowujmy kulturę wypowiedzi. Pamiętaj, to, jak się wyrażasz świadczy tylko i wyłącznie o tobie!