Tetsu wbiegł do sklepu, prosząc, bym zaczekał na dworze. Ja jednak,
widząc, że stoi na końcu okropnie długiej kolejki, chcąc nie chcąc
postanowiłem mu pomóc. W mojej ręce pojawił się niebieski ogień.
Wszedłem, jak gdyby nigdy nic do sklepu. Klienci popatrzyli na mnie
najpierw ze zdumieniem, a potem z przerażeniem zaczęli uciekać ze
sklepy. Gdy w sklepie pozostała tylko osłupiała ze strachu sprzedawczyni
oraz Tetsu, płomień natychmiast zniknął.
- To kupujesz tą bazylię? - mruknąłem.
<Tetsu? Wenobrak>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentując, zachowujmy kulturę wypowiedzi. Pamiętaj, to, jak się wyrażasz świadczy tylko i wyłącznie o tobie!