Moje myśli przerwało palące się i wywracające się drzewo. Odskoczyłam i uciekałam przerażona. Gdy uciekłam na teren, gdzie nic się nie paliło upadłam na ziemię oparzona.
*****
Obudziłam się gdzieś w innym lesie. Las za mną przestał się palić. Najwidoczniej ludzie zgasili ogień. Futro mi przestawało powoli płonąć, a ja miałam oparzenia. Zaczęłam kuleć w stronę... którąś. Spokojnie wszystko szumiało, ruszało się i zjadało. Ja natomiast jestem wygłodzona, ale nie widzę problemu, by umrzeć. W końcu nie mam domu, nie mam sił na polowanie i nie znajdę domu. Las pachniał trawą, drzewami iglastymi i krwią zwierząt. Aż ślinka cieknie. Wnet usłyszałam wycie. Wilki? Tutaj?! Natychmiast pobiegłam w stronę wilków. Zaczęłam ich szpiegować po cichu. Miałam już do nich podejść, ale przeszkodził mi jakiś wilk skacząc na mnie. Syknęłam i opadłam z bólu na ziemię.- Kim jesteś?! - warknął plując mi w pysk.
- Mów mi Betha - odparłam - mógłbyś na mnie nie pluć i zejść ze mnie? - wymamrotałam.
(Ktoś?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentując, zachowujmy kulturę wypowiedzi. Pamiętaj, to, jak się wyrażasz świadczy tylko i wyłącznie o tobie!