Naskoczyłam na niego sprawiając, że upadł na grzbiet. Skorzystałam z okazji i zaczęłam go łaskotać.
- no to niby komu pokażesz ?! - zaśmiałam się.
Basior nie mogł się odzywać przez napady śmiechu.
- Koniec wystarczy - udało mu się wydusić.
Nie odpuszczałam ale ten po chwili przewrócił mnie na plecy. Sam zaczął mnie łaskotać po brzuchu, przez co wierzgałam na wszystkie strony by tylko się wyrwać.
- Już starczy? - zapytał się uśmiechając i na chwilę zostawiając moje podbrzusze w spokoju.
Pocałowałam go w pyszczek ale po chwili zaśmiałam się głośno.
- Nie odpuszczę!
<Kazan?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentując, zachowujmy kulturę wypowiedzi. Pamiętaj, to, jak się wyrażasz świadczy tylko i wyłącznie o tobie!