Dąb był jeden z najwyższych, usiadłem pod nim i oparłem się o korę.
Zauważyłem jak szczeniaki rzucają się śnieżkami. A na lewo wadery
trenujące aerobik. Bardziej zainteresowałem się tą lewą stroną i
patrzyłem jak wadery pod wpływem piosenki wykonywały jakieś różne
ćwiczenia.Ułożyłem łeb na łapach i wzdychnąłem.
Nagle jeden szczeniak podszedł do mnie
-em przepraszam, mógłby mi pan pomóc?
Uniosłem łeb i spojrzałem na malca
-o co chodzi?
-bo, frisbi utknęło nam na drzewie, mógłby pan je ściągnąć?
Nie chętnie wstałem i postanowiłem zbadać to drzewo i znaleźć to frisbi
oczywiście wspiąłem się na drzewo i rzuciłem szczeniakom zabawkę
zeskoczyłem ale nie popatrzyłem na co spadam. Spadłem na jakąś waderę,
wstałem i chciałem ja przeprosić tak bardzo jak tylko potrafiłem
-ja bardzo przepraszam, nie chciałem proszę wybacz- jęczałem jak szczeniak a zapomniałem że już ze mnie dorosły wilk
<Jakaś panna?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentując, zachowujmy kulturę wypowiedzi. Pamiętaj, to, jak się wyrażasz świadczy tylko i wyłącznie o tobie!