Odkąd spora gromadka wilków się ulotniła- zrobiło się strasznie nudno. Zwłaszcza, że moja kuzynka też odeszła i ni jak nie miałam kogo męczyć swoją osobą. I wtedy z odsieczą przyszły Wojowniczki Światła, szerzej znane jako Isabella, Idalia, Zayna, Zoe i Neria (po drodze jeszcze Kajuna się przypałętała), dosłownie wlokąc moje zwłoki ciało nad wiecznie gorącą część jeziora. Po kiego im tam byłam, to nie wiem do dzisiaj, ale cichutko. Więc wróćmy do opowieści. Pod postacią Dary próbowałam im się wyrwać, ale w kupie grupie siła, nieprawdaż? Wtedy też wrzuciły mnie do wody, a ja jedynie zdążyłam przybrać moje teraźniejsze, ludzkie ciało i wylądowałam w cieczy. Cóż... wpadłszy plackiem do wody oczywiście zaczęłam panikować (ach ta nieumiejętność pływania) i przez resztę czasu kurczowo trzymałam się linii brzegowej. Usiadłam na niewielkim, aczkolwiek szerokim kamieniu, z nogami zanurzonymi w H2O, lekko nimi huśtając. I wtedy właśnie przybyło zbawienie- bezczelny podglądacz zwany Nir'em. Posłałam mu niemy uśmiech.
- Co tak czyhasz? Chodź do nas!- zawołałam
<Niiir? Wybacz, że tyle czekania, za to masz opowiadanie z humorkiem :')>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentując, zachowujmy kulturę wypowiedzi. Pamiętaj, to, jak się wyrażasz świadczy tylko i wyłącznie o tobie!