Wyciągnąłem kolejny album ze zdjęciami ze starej szafki. Odłożyłem go na bok i sięgnąłem po ciemną, pobazgraną, zniszczoną książkę. Otworzyłem ją na losowej stronie i przeczytałem tekst:
Jako Mistrz Ciemnych Płomieni nie mogę zdjąć bandaża z przedramienia.
Ci głupi śmiertelnicy wciąż myślą, że mi odbiło. Nie wierzą w moje moce.
Marco z przyszłości, jeśli to czytasz to wiedz, że twoja klasa nie chce wciąż uwierzyć w to,
że posiadasz niezwykłe zdolności. Rzuć się w objęcia Mrocznych Płomieni!
Po przeczytaniu tych słów i ogarnięciu, że to ja je pisałem (jako gimbus) zacząłem robić coś takiego:
-Chcę zapomnieć o tym, to jest strasznie, strasznie, strasznie żenujące! Chcę o tym zapomnieć, chcę o tym zapomnieć!-Krzyczałem, przez co prawdopodobnie wszyscy inni mieszkańcy bloku, nie, cała dzielnica mnie słyszała.
-Spalcie to!-Wydzierałem się, aż nagle usłyszałem, że ktoś jest na balkonie. Od dwóch dni mieszkam sam, więc naprawdę chciałbym uniknąć tak szybko włamania. Przełknąłem ślinę i wyjrzałem przez balkon. Z wyższego piętra, za pośrednictwem liny zsuwała się jakaś dziewczyna. Kiedy stanęła na balustradzie warknęła:
-Mógłbyś się nie drzeć? Obudziłeś mnie!-Patrzyłem na nią nieco zdziwiony.
-Yyyy...-Wymruczałem, bo nie mogłem powiedzieć nic innego.
<Jakaś dziewoja?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentując, zachowujmy kulturę wypowiedzi. Pamiętaj, to, jak się wyrażasz świadczy tylko i wyłącznie o tobie!