- Ziemia na horyzoncie!
Głośne wołanie marynarza z bocianiego gniazda wyrwało mnie z lekkiej
drzemki. Jak wydawało się kapitanowi i April, widoczne tereny należały
do jakiejś watahy. Tam właśnie, za moją zgodą, postanowili mnie
wysadzić. Wstałam, by przygotować się do przeprowadzki. Zeszłam pod
pokład, gdzie w mojej kajucie zastałam siedzącą na dywanie przyjaciółkę.
Złota, falowana sierść lśniła w promieniach wpadającego przez
niewielkie okienko słońca. Uśmiechnęłam się do April, a potem wyjęłam z
szafki lnianą torbę. Włożyłam do niej niewielkie pudełko i drugą z moich
chustek, błękitną, otrzymaną na trzecie urodziny. Do tego kilka innych
drobiazgów, w tym zmieniający swoją długość sztylet. Po kilku minutach z
pokładu rozległo się wołanie kapitana. Razem z April wyszłyśmy na
świeże powietrze i oparłyśmy się o bakburtę. Powoli zbliżaliśmy się do
plaży. Kiedy okręt zatrzymał się, nastąpił czas pożegnań. Trochę żal mi
było ich zostawiać – marynarzy, kapitana, a przede wszystkim April.
Kiedy stanęłyśmy naprzeciwko siebie, spojrzała na mnie z uwagą.
- Jesteś pewna, że tego chcesz? – zapytałam.
- Tak. Poradzę sobie. Wkrótce znowu się zobaczymy – odparła, uśmiechając się lekko. – Spuśćcie szalupę – zawołała.
Po ostatnich uściskach wskoczyłam do niedużej łodzi. Machaliśmy sobie
jeszcze kilka minut, a w górę wzniosła się moja ulubiona piosenka.
Dołączyłam się z radością do chóru niskich głosów. Kiedy zapadła cisza,
okręt zaczął odpływać. Na rufie dostrzegłam sylwetkę April i kapitana,
jej ojca. Pomachałam im po raz ostatni, następnie odwróciłam się pyskiem
do plaży. Po niedługim czasie wiosłowania zacumowałam łódkę kilkanaście
metrów od brzegu i wskoczyłam do wody. Ostatni odcinek przebyłam
płynąc. Karpuś przebywał gdzieś w pobliżu, wyczuwałam jego obecność.
Kiedy tylko stanęłam na nagrzanym przez słońce piasku, usłyszałam za
sobą głos:
- Hej, kim jesteś i co tutaj robisz?
Odwróciłam się i ujrzałam stojącego w niedużej odległości wilka.
- Zwą mnie Bandera, a jestem tu, gdyż chcę dołączyć do watahy, o ile
jakaś jest w pobliżu – odparłam, wykręcając moją czerwoną chustkę,
noszoną na co dzień. Na chwilę zapanowało milczenie, przerwane jednak
szybko przez nieznanego mi wilka.
<Ktoś?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentując, zachowujmy kulturę wypowiedzi. Pamiętaj, to, jak się wyrażasz świadczy tylko i wyłącznie o tobie!