Nie mogłem uwierzyć własnym oczom. Luna wyglądała zupełnie inaczej. Gdyby mi nie powiedziała, że to ona, w życiu bym się nie domyślił. Uśmiechnąłem się do niej szczerze.
- Widzę, że masz skrzydła.. - zacząłem. Wadera zerknęła sobie za plecy.
- Rzeczywiście. - odparła.
- Umiesz się nimi posługiwać?
- Nie..
- W takim razie cię nauczę. - odrzekłem, uśmiechając się do Dorosłej. - Wyobraź sobie, że masz na plecach kości i nimi porusz.
- Dobrze.. - odpowiedziała niepewnie. - Udało mi się! - zawołała po chwili.
- Świetnie! - odkrzyknąłem. - Teraz powoli przestań nimi machać!
Luna spoważniała. Była około dwudziestu metrów nad ziemią. Nagle przestała ruszać skrzydłami i spadała w dół. Natychmiast wzbiłem się w powietrze i objąłem czarną waderę.
- Póki jesteś dorosła.. - powiedziałem cicho i lekko pocałowałem ją w policzek.
< Luna? Wybacz, że musiałaś czekać. :c >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentując, zachowujmy kulturę wypowiedzi. Pamiętaj, to, jak się wyrażasz świadczy tylko i wyłącznie o tobie!