-Jeszcze kawałek-odparłem.
Doszliśmy do pewnej doliny.
-Jak tu pięknie- powiedziała Zay -Co to za miejsce?
-Tutaj....Tutaj się urodziłem. Chodź pokażę ci jaskinię, w której moja matka mnie urodziła.
-Oki
Poszliśmy do wielkiej jaskini ukrytej w krzakach. Na ścianach były ślady wilczych łap.
-Co to?-spytała wadera.
-Każdy z mojej rodziny musiał odbić ślad łapy. Tutaj jest moja-wskazałem na malutki ślad łapki szczeniaka.
-Ojej-uśmiechnęła się.
-Zay możemy zostać tu do wieczora?
-Czemu nie?
~~~~~~Wieczór~~~~~~
Wyszedłem w jaskini. Zay za mną. Poszedłem z ukochaną na polanę. Była pełnia, na niebie gwiazdy i zorza polarna. Usiedliśmy na środku łąki.
-Jaka śliczna dziś dnia-rzekła wadera.
-Prawda.
Usiadłem przed partnerką. Patrzyłem jej w oczy. Zza siebie wyciągnąłem pudełeczko.
-Zay... Wiem, że to wcześnie, ale.... Ale czy wyjdziesz za mnie?
<Zay? Wiem to wcześnie...>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentując, zachowujmy kulturę wypowiedzi. Pamiętaj, to, jak się wyrażasz świadczy tylko i wyłącznie o tobie!