Warta. Akurat w dzisiejszy dzień. Westchnęłam cicho, ciągnąc miecz po śniegu. Ostrze zostawiało w nim idealną brudzę. Przeczesałam włosy dłonią, odgarniając je przy okazji z twarzy.
- Przecież nic się nie dzieje.. - mruknęłam sama do siebie, zarzucając Kifo na plecy. Odrzuciłam głowę do tyłu, przechylając ją lekko. Spokojny szum strumienia przerwało chlapnięcie. I kolejne. Ktoś się zbliżał. Przybrałam postać zwierzęcia i usiadłam na przewróconym drzewie. Ciekawe, czy mieszkała w nim jakaś nimfa.. Moje rozmyślania przerwało postukiwanie. Dopiero teraz ujrzałam białą wilczycę z błękitnymi elementami na futrze. Uniosłam lekko brew. Wadera, jak gdyby nigdy nic, ominęła mnie, nadal idąc przed siebie. Prychnęłam cicho. Chcąc odciąć jej drogę do centrum watahy, przygotowałam się do skoku. Jednak zapomniałam, że siedziałam na mokrym od śniegu drzewie. Właśnie przez to poślizgnęłam się i niefortunnie wylądowałam na karku wilka.
- Pojebało cię?! - krzyknęła, zrzucając mnie z siebie.
- Nie przeczę. - odparłam, wzruszając ramionami. - Swoją drogą, panienka skąd?
- Nie powinno cię to obchodzić.
- No.. Nie powiedziałabym. Jako strażnik muszę wiedzieć co nieco. - odrzekłam, stoickie spokojnym tonem, odwołując miecz.
< Zoeee? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentując, zachowujmy kulturę wypowiedzi. Pamiętaj, to, jak się wyrażasz świadczy tylko i wyłącznie o tobie!