Wraz z moim wejściem na sali zaczął rozbrzmiewać Marsz Mendelssohna. Po chwili u mojego boku pojawił się chłopak, może w moim wieku. Ubrany był w ozdobny mundur. Ujął mnie pod rękę i powolnym krokiem zaprowadził do ołtarza. Stanęłam naprzeciw Jeff'a. Mimo tego, że byłam na obcasach, ten nadal górował nade mną wzrostem.
- Zebraliśmy się tutaj.. - zaczął ksiądz. Skąd on się tu w ogóle wziął? Przecież wcześniej go nie było.. Nagle otworzyłam szerzej oczy. Przecież po wsunięciu obrączek na palce.. trzeba będzie się pocałować. Posłałam zaniepokojone spojrzenie chłopakowi. Musi coś wymyślić. Mnie się tu nie słucha.
< Jeff? xD >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentując, zachowujmy kulturę wypowiedzi. Pamiętaj, to, jak się wyrażasz świadczy tylko i wyłącznie o tobie!