-To jedziemy?-dopytywałam.
-Tak-uśmiechnęli się oboje.
Wsiedliśmy do limuzyny. Tak bardzo się cieszyłam. Pojechaliśmy. Gdy dojechaliśmy ujrzałam piękne wierzchowce.
-Wow! One są cudowne!-wykrzyczałam.
Al spojrzał na mnie z uśmiechem na twarzy. Podeszłam do jednego i go pogłaskałam.
-Jak tu pięknie-mówiłam podekscytowana.
Naprawdę to było niesamowite miejsce, miejsce, które zamieszkiwały te cudowne, poruszające się z gracją zwierzęta.
<Mamoo? Brak weny>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentując, zachowujmy kulturę wypowiedzi. Pamiętaj, to, jak się wyrażasz świadczy tylko i wyłącznie o tobie!