Dowiedziałam się, że żywiołem Jack'a jest mróz. Prędzej czy później sama bym się tego domyśliła. Chłód sprawiał mu przyjemność. Poniekąd podobnie jak mi, choć go nie czułam. Uwielbiałam to, jakie cudowne wzory mróz potrafił wykonać na szklanych powierzchniach oraz delikatne obłoczki pary unoszące się z każdym oddechem. Jak niektórzy mogli mówić, że zima to
martwa pora roku? Przecież właśnie wtedy na ziemię spada iskrzący, chłodny puch. Wtedy można jeździć na łyżwach i lepić bałwana. Może i nie da się zbierać kwiatów, czy łapać motyli. Jednak widok zorzy wynagradza to wszystko.
- Ifuss, słuchasz mnie? - dotarł do mnie głos Jack'a. Zamrugałam parę razy, jakbym otrząsnęła się z transu.
- Wybacz, zamyśliłam się. - odparłam, uśmiechając się przepraszająco.
< Jack? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentując, zachowujmy kulturę wypowiedzi. Pamiętaj, to, jak się wyrażasz świadczy tylko i wyłącznie o tobie!