-Jeśli nie jest to oddanie Ci kasy to nawet o tym nie myśl-odparła.
-Po prostu uważaj na siebie i nie umieraj mi tu. Dobra? - Wyszeptałem. Asuna nie odpowiedziała. Do pokoju weszła pielęgniarka obwieszczając, że Asuna musi odpocząć i żebym wrócił jutro. Namowy z mojej strony tylko utwierdziły ją w przekonaniu, że muszę iść. Wziąłem czarną kurtkę z wieszaka, zerknąłem ostatni raz na Asunę i wyszedłem ze szpitala.
***Następnego dnia***
Spojrzałem na zegarek. Pacjentów można odwiedzić od godziny 12. Przed szpitalem byłem już o 09.50. Stałem przed nim od dwóch godzin obojętnie patrząc na przechodzących ludzi. Niektórzy patrzyli na mnie jak na psychola, ale miałem to gdzieś. Poszedłem na parking. Mijając starego strucla poczułem ucisk na przedramionach. Za mną stał dziwnie znajomy kolo. Wtedy zrozumiałem, ze mam do czynienia z Sugou. W lewej ręce dzierżył pokaźny nóż kuchenny. Zamachnął się na mnie, a ja w ostatniej chwili złapałem jego rękę i wykręciłem ją tak, że udało mi się wyrwać mu nóż z dłoni.
-Odwal się od Titanii!-Krzyknął.
-To nie jest jakaś tam Twoja Titania! To jest moja Asuna i masz się od niej odpierdzielić!-Warknąłem i zagroziłem mu nożem.
-Nie zrobisz tego. Widzę to w twoich oczach-powiedział zerkając na ostrze. Przełknąłem ślinę nadal wahając się. Sugou wykorzystał okazję i popchnął mnie na pobliskie auto. Uderzył mnie pięścią w policzek wywołując krwawienie. Wtedy odepchnąłem go i już bez wahań poderżnąłem mu gardło. Obiegiem od ciała i wywalając nóż do kosza wróciłem przed szpital. Kiedy wybiła 12 zerwałem się i wbiegłem do szpitala.
-Ja do Asuny-powiedziałem do recepcjonistki. Sruuu! Niczym struś pędziwiatr wbiegłem do sali Asuny, przyprawiając pielęgniarkę o mały zawał. Widząc jej niezadowolony wyraz twarzy cicho zamknąłem drzwi zaciskając zęby.
-Hej, Asuna-Wyjąkałem zestresowany tym, co działo się na parkingu.
<Asuna?>
***Następnego dnia***
Spojrzałem na zegarek. Pacjentów można odwiedzić od godziny 12. Przed szpitalem byłem już o 09.50. Stałem przed nim od dwóch godzin obojętnie patrząc na przechodzących ludzi. Niektórzy patrzyli na mnie jak na psychola, ale miałem to gdzieś. Poszedłem na parking. Mijając starego strucla poczułem ucisk na przedramionach. Za mną stał dziwnie znajomy kolo. Wtedy zrozumiałem, ze mam do czynienia z Sugou. W lewej ręce dzierżył pokaźny nóż kuchenny. Zamachnął się na mnie, a ja w ostatniej chwili złapałem jego rękę i wykręciłem ją tak, że udało mi się wyrwać mu nóż z dłoni.
-Odwal się od Titanii!-Krzyknął.
-To nie jest jakaś tam Twoja Titania! To jest moja Asuna i masz się od niej odpierdzielić!-Warknąłem i zagroziłem mu nożem.
-Nie zrobisz tego. Widzę to w twoich oczach-powiedział zerkając na ostrze. Przełknąłem ślinę nadal wahając się. Sugou wykorzystał okazję i popchnął mnie na pobliskie auto. Uderzył mnie pięścią w policzek wywołując krwawienie. Wtedy odepchnąłem go i już bez wahań poderżnąłem mu gardło. Obiegiem od ciała i wywalając nóż do kosza wróciłem przed szpital. Kiedy wybiła 12 zerwałem się i wbiegłem do szpitala.
-Ja do Asuny-powiedziałem do recepcjonistki. Sruuu! Niczym struś pędziwiatr wbiegłem do sali Asuny, przyprawiając pielęgniarkę o mały zawał. Widząc jej niezadowolony wyraz twarzy cicho zamknąłem drzwi zaciskając zęby.
-Hej, Asuna-Wyjąkałem zestresowany tym, co działo się na parkingu.
<Asuna?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentując, zachowujmy kulturę wypowiedzi. Pamiętaj, to, jak się wyrażasz świadczy tylko i wyłącznie o tobie!