Przytaknęłam mężczyźnie, który po chwili mnie puścił. Ominęliśmy zatokę lekkim łukiem, zostawiając widok słonej wody za nami. W oddali było widać dym. Z czasem szum morza zastąpiły cichutkie jęki i powarkiwania dochodzące ze strony, z której przyszliśmy. Zastanawiał mnie wygląd Wyroczni. Może była jak Rachel Elizabeth Dare z Percy'ego Jacksona? Albo przypominała poczciwą staruszkę? Prędzej czy później miałam się tego dowiedzieć. Szłam za Dantem, dzielnie utrzymując tempo. Sądziłam, że je stracę, jednak mężczyzna zdawał się zwalniać. W myślach powtarzałam zaklęcie, nie pozwalając sobie go zapomnieć. Mieszanka przeróżnych, starodawnych języków jednak łatwo wylatywała z pamięci. Nagle Dante się zatrzymał.
- To tu? - zapytałam, wychylając się zza jego ramienia.
- Owszem. - odparł.
< Dante? Nie krzycz ;-; >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentując, zachowujmy kulturę wypowiedzi. Pamiętaj, to, jak się wyrażasz świadczy tylko i wyłącznie o tobie!