Zaczęłam uciekać z Raphael'em gdzieś, nie mam pojęcia gdzie. Jak najdalej od tej chorej psychicznie Sedessy. Jednak po kilku minutach zorientowałam się, że biegamy w kółko! Rae zdążył już 'się pozbierać', lecz wtedy ta cała Sedessa i jej straż nas znalazła.
- Brać ich! - wydarła się.Chyba mi pękły bębenki słuchowe.
- On nie jest żadnym Pisuarem. Jego zostawcie w spokoju, albo WAM, WY HUJE, głowy poobrywam. - warknęłam i stanęłam przed Rae'em robiąc z siebie żywą tarczę. A wierzcie mi, przed nikim jeszcze tak nie zrobiłam.
- Brać ją. - powiedziała stanowczo.
Oddałam się im bez żadnego jęknięcia, bez żadnej gadki, po prostu.
- NIE!!! - wydarł się Rae. Oczy mu się zeszkliły.
Strażnik kopnął go w brzuch, po czym zostawił na pastwę losu.
***
Obudziłam się przywiąząna do krzesła, cała we krwi. Podniosłam głowę i spojrzałam przed siebie. Byłam w jakimś pokoju... Zapewne w królewskim pokoju Sedessy. Nagle poczułam na ręce silne ukłucie. Cholera... Ckmona robi?! Kurwa... Rozcina mi rękę!
- Co Ty kurwa robisz?
- Ooo... Obudziłaś się. - powiedziała słodkim głosem.
Chwycił nóż i zaczęła przyjeżdżać po krtani.
- Wiesz... Muszę Cię zabić za podszywanie się pode mnie. - odparła i zaśmiała się głośno.
<Rae? ;-;>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentując, zachowujmy kulturę wypowiedzi. Pamiętaj, to, jak się wyrażasz świadczy tylko i wyłącznie o tobie!