Poczułam nieprzyjemny odruch wymiotny i z trudem go powstrzymałam. Chwilę potem otworzyłam oczy. Ukazał mi się zmartwiony pyszczek Amory i Kan-D, odwróconej do mnie tyłem. Cicho zakaszlałam, przez co zbędna część płynu znalazła się na moich łapach. Zrezygnowana zmieniłam pozycję z leżącej na siedzącą i otarłam "usta".
-Dziękuję.. - mruknęłam do wader, które teraz pogrążyły się w rozmowie. Obydwie natychmiast się odwróciły z wyrazem szoku na twarzy. Co jak co, ale po moim wyglądzie widać, iż to słowo zbyt łatwo nie przechodzi mi przez gardło.
<Amortencja?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentując, zachowujmy kulturę wypowiedzi. Pamiętaj, to, jak się wyrażasz świadczy tylko i wyłącznie o tobie!