Wsłuchiwałam się w słowa narzeczonego i trzymałam się go bardzo mocno. Wtuliłam się w niego i rozpłakałam.
- Kazali... - powiedziałam cicho.
- Kocham cię.
- Ja... Ciebie też...
- Wszystko będzie dobrze...
- Kazali...Kazali... - powtarzałam by się uspokoić.
Ray przejechał po moim ramieniu, nie zauważając iż odsłania tatuaż. Przyglądał mu się.
- Numerowali was... Jak rzeczy...- stwierdził.
- Ja byłam rzeczą...
- Co..?
Staliśmy tak, że byłam odwrócona tyłem do lustra ale Ray idealnie widział nasze odbicie.
- Obiecaj, że... Nikomu nie powiesz...
- Ale Zay czego...?
Wahałam się przez chwilę czy pokazać to co staram się ukryć. Podciągnęłam delikatnie bluzkę na plecach, odsłaniając parenaście blizn. Ray spojrzał w lustro i nie wierzył w to co widzi.
- Co oni wam robili...To od bicza
- Nie... To rany od wszystkiego co ostre...
- Jak..?
- Kiedy nie byłeś posłuszny... Wsadzali cię do pomieszczenia gdzie musiałeś unikać ostrzy...- powiedziałam cicho i starałam się zakryć plecy.
Mój narzeczony położył dłoń na bliznach.
- Nie musisz się wstydzić - rzekł cicho.
Popatrzyłam mu w oczy i zatopiłam swoje usta w jego.
< Kochany? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentując, zachowujmy kulturę wypowiedzi. Pamiętaj, to, jak się wyrażasz świadczy tylko i wyłącznie o tobie!