Obudziłam się rano. Zobaczyłam Neptuna siedzącego obok mnie. Był czymś zmartwiony.
- Dzień dobry, Veni - rzekł i uśmiechnął się.
- Cześć Napi... Coś się stało? - zapytałam.
- Nie, to nic takiego - odparł - przyniosłem dla nas jelenia - dodał z uśmiechem.
- Dziękuję - odparłam.
Zjedliśmy razem posiłek. Było pyszne.
- Może pójdziemy nad Wodospad Szczęścia? - zapytałam.
- Świetny pomysł - odparł.
Wyszliśmy z jaskini. Cały czas szliśmy wtuleni w siebie. Piękne śnieżynki spadały na ziemię, tworząc przy tym grubą warstwę śniegu. Gdy dotarliśmy na miejsce napiliśmy się zimnej wody. Później chwilę się goniliśmy. Było bardzo zabawnie. Po chwili usiedliśmy razem przy wodospadzie, który pięknie wyglądał w zimową pogodę.
- Neptun? Tak, wiem, że mówiłam to już ze sto razy, ale zawsze jest to prawda i mówię to prosto z serca. Kocham cię, a moje uczucie do ciebie cały czas rośnie i nigdy w życiu nie zmaleje - rzekłam i przytuliłam się do niego.
- Też cię bardzo kocham - odparł dalej mnie przytulając.
Siedzieliśmy tam rozmawiając jeszcze bardzo długo. Przy Neptunie byłam bardzo szczęśliwa. Na mojej twarzy malował się uśmiech. Po chwili zwróciłam się do basiora.
- Neptun?
- Tak?
- Czy mógłbyś opowiedzieć mi o twojej historii?
- Ale jak to?
- No o tym, co robiłeś zanim trafiłeś do WNZ. Chyba, że nie chcesz to...trudno - powiedziałam, a wypowiadając ostatni wyraz posmutniałam.
< Neptun? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentując, zachowujmy kulturę wypowiedzi. Pamiętaj, to, jak się wyrażasz świadczy tylko i wyłącznie o tobie!