Zdołałem chwycić Lunę za nadgarstek.
- Co się stało? - zapytałem, widząc łzy w jej oczach.
- To.. to skomplikowane.. - wymamrotała, nawet na mnie nie patrząc. Westchnąłem cicho.
- Chciałbym móc ci pomóc, ale wiem, że to trudne. - odparłem, luzując chwyt.
- To nie jest trudne. To niewykonalne. - rzekła cicho. Widziałem w jej oczach niechęć do życia.
- Luno.. posłuchaj. Straciłem w życiu zbyt wiele ważnych osób. Nawet nie myśl o tym, żeby się zabić. To po pierwsze. Po drugie, nie chcę wywoływać u ciebie konkretnych uczuć, czy reakcji. Zrobię wszystko co zechcesz, wyłączając jedynie wymazanie cię z pamięci. - powiedziałem. Nie wiem, czy poprawiłem jej tym humor. Jednak obietnica, to obietnica. Jeśli będzie chcieć, będę mógł nawet wypić ponownie eliksir. Co może się różnie skończyć..
< Luna? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentując, zachowujmy kulturę wypowiedzi. Pamiętaj, to, jak się wyrażasz świadczy tylko i wyłącznie o tobie!