Zasnęłam wtulona w chłopaka. Czułam jego bliskość, więc czułam się bezpieczna.
~~~~~*~~~~~
Obudziłam się następnego dnia. Leżałam okryta peleryną Kody'ego. Chłopak przygotowywał Ksantosa do dalszej drogi. Podeszłam do niego. Chciałam oddać mu pelerynę, ale on powiedział:
- Okryj się nią. Jest bardzo zimno, a ty masz na sobie tylko sukienkę.
Uśmiechnęłam się. Pocałowałam go.
- Dziękuję ci, że jesteś.
Potem wsiedliśmy na wierzchowca, po czym pognaliśmy w stronę królestwa, w którym to Kody był księciem. Po około godzinie dotarliśmy do bram. Otworzyli je przed nami. Rozległy się zewsząd słyszalne odgłosy trąb. Zbiegły się tłumy poddanych które wiwatowały na nasz widok. Wjechaliśmy na dziedziniec. Król wezwał nas do siebie. Stanęliśmy obok niego, a on zaczął przemawiać do swego ludu.
- W ciągu ostatnich kilku dni, nasz książe dokonał bohaterskiego czyn. Zupełnie sam uratował swą ukochaną z rąk złego czarnoksiężnika - rzekł.
Jeszcze kilka godzin temu, zaprzeczylibyśmy słowom ,,swą ukochaną'', ale teraz, była to prawda.
<Kody? :'D>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentując, zachowujmy kulturę wypowiedzi. Pamiętaj, to, jak się wyrażasz świadczy tylko i wyłącznie o tobie!