15 sty 2016

Od Moon - Cd. Daniela

Za każdym razem, kiedy zamykałam oczy- miałam przed sobą obraz rozpadającego się chłopaka. Ale nie chciałam martwić Daniela, o ile takie uczucie go ogarniało. Zwinęłam się w kłębek, no może nie dosłownie. Ale przyciągnęłam nogi tak mocno, że stykały się z brzuchem. Tak czułam się... bezpieczniej. Zupełnie tak, jakby nikt nie mógł mi teraz zrobić krzywdy. Dodatkowo otuliłam się szczelniej kocem, tworząc swoisty kokon. Jak noworodek albo dzieciak, naprawdę. Dziwiło mnie jedno- to, że Daniel nie skorzystał z okazji do zmycia się z mojego domu, toteż ucieczki od mojego (bądźmy szczerzy) uciążliwego towarzystwa. Zamrugałam kilka razy, obserwując wazon mojej współlokatorki. Mała cholera uparła się, żeby trzymać w mieszkaniu kwiatki. Zdecydowanie wolałam minimalizm, nawet taki ekstremalny. Eh... Nie zasnę. Usiadłam na kanapie, nadal owinięta kocykiem. Wzięłam moją ukochaną podusię i przytuliłam się do niej. Żałosna- to słowo odbijało się echem w mojej głowie. Nawet nie miałam odwagi pójść i przeprosić Dana za poprzednią sytuację z kotkiem, mną i jego kolanami. Prychnęłam na samą siebie, ukazując skrawek białych zębów.

<Dan?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Komentując, zachowujmy kulturę wypowiedzi. Pamiętaj, to, jak się wyrażasz świadczy tylko i wyłącznie o tobie!