Popędziłam galopem do stajni.
-Misti szybciej!-krzyknęłam.
Klacz przyspieszyła.
-Jeszcze trochę mała-wyszeptałam.
Misyi starała się biec szybciej. Przeszła do cwału. Dojechałam.
-Al!
-Co się stało Lily? Gdzie Savey?-zapytał.
-Niedźwiedź...
Al osiodłał konia. Wsiadł i powiedział:
-Zostań tu
-Ale...
Odjechał. Nie posłuchałam. Ruszyłam za nim galopem. Al był już prawie na miejscu.
<Mamciu?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentując, zachowujmy kulturę wypowiedzi. Pamiętaj, to, jak się wyrażasz świadczy tylko i wyłącznie o tobie!