- Idziemy do Wyroczni, ona otwiera przejścia. No i... gdzieś jeszcze, ale to już tajemnica.- puściłem jej oczko
Wyszliśmy z mieszkania i tym razem to ja ująłem dłoń damy. Ruszyliśmy w stronę wzgórz. bowiem tam, w małej chatce mieszkała osoba o potędze nieznanej nikomu.
~~*~~
Droga na górę była kręta oraz pełna niewidocznych zagłębień. Łatwo było się przewrócić. Ja pomagałem Idalii, a ona mnie w utrzymaniu równowagi. Nie kierowałem nas bezpośrednio do miejsca pobytu Wyroczni, mieliśmy jeszcze dużo czasu. Chciałem, by dziewczyna miała stąd choć jedno wspomnienie bez gruzowisk oraz dymu, swądu spalenizny. Coraz mocniej było czuć zapach słonej wody, a przecież byliśmy wysoko, ponad linią brzegową. W końcu ukazała się spora dziura w skale, dużo większa i szersza niż dwójka, a nawet trójka ludzi. To z niej wydobywała się tamta woń. Pociągnąłem jasnowłosą za sobą, następnie puszczając ją przodem. Stanęła kilka kroków od krawędzi. Przed nami rozciągał się widok na niesamowitą zatoczkę. Objąłem Idę od tyłu i wyszeptałem jej do ucha.
- To ta "tajemnica". Chciałem ci to pokazać przed tym, jak wrócimy do domu.
<Idalio? Porażka :')>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentując, zachowujmy kulturę wypowiedzi. Pamiętaj, to, jak się wyrażasz świadczy tylko i wyłącznie o tobie!