Nie przywykłem, a raczej odzwyczaiłem się od tego, że ktoś był dla mnie miły. A tu proszę... W odpowiedzi pokiwałem lekko łbem. Nie miałem w zwyczaju dziękować za takie błahostki, więc to powinno wystarczyć.
- Ta kan marginesie, to jestem Zero BlackFire.- mruknąłem
Nawet nie wiem po kiego dziada wyjawiłem jej swoje imię, które i tak pewnie zapomni. Może dlatego, że cisza była denerwująca i powoli przeradzała się w krępującą? Tak czy siak czasu nie da się cofnąć, prawda? Bo wtedy może wszystko, całe moje życie potoczyłoby się inaczej... Podszedłem do martwej sarny, a zaraz potem przybrałem ludzką postać. Wadera popatrzyła na mnie jak ciele na malowane wrota.
- Nigdy człowieka nie widziałaś?- fuknąłem jak obrażony kot
- Raczej tego ustrojstwa, co to masz na twarzy.- odpowiedziała nadal zaskoczonym tonem- Co to?
- Maska gazowa.
- A po co ją nosisz? Powietrze jest przecież czyste!
- Nie chcę oddychać tym samym powietrzem, co inni. Bóg wie co żeście wdychali i wysyłacie do atmosfery.- stwierdziłem całkiem szczerze- I nie chcę pokazywać byle komu tego, jak wyglądam.
- A dlaczego? Masz jakąś bliznę? Może poparzenie? Zniekształconą twarz? Czy co?
- Nie twój zakichany interes.
- Jesteś niemiły.
- Przyzwyczaj się.- westchnąłem głęboko. Może już dość tej idiotycznej wymiany zdań o niczym?- Potrafisz oprawiać mięso?
- A to się je oprawia? Bo co prawda ludzie robią cuda z mięsa... Potrafisz takie cuda robić?
- Mhm... Tak. I mogę cię nauczyć... W ramach... eee... przeprosin za mój chamski charakter? To jak? Chcesz nauczyć się "robić mięsne cuda", czy nie?
<Av? Hy hy hy... Wena niby tam jest, ale pomysłu brak i takie masło wyszło ;-;>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentując, zachowujmy kulturę wypowiedzi. Pamiętaj, to, jak się wyrażasz świadczy tylko i wyłącznie o tobie!