-Czyli wędrująca samotniczka? -Zaśmiałem się krótko przyjmując godną postawę.
-Można tak powiedzieć. -Niemal niesłyszalne słowa wypadły z jej ust.
Spojrzałem na nią. Niebieskie oczy patrzyły smutno w ziemie, czarne końcówki uszu nasłuchiwały moich słów i czynów, stojąc "na straży". Futro spowite odcieniem zieleni, białe na brzuchu i czubku pyska.
-Skąd przybywasz? -Próbowałem nadać rozmowie jakiegoś sensu.
-Nie ważne, moja sprawa.
-Widzę, że nie jesteś zbyt rozmowna. Może chociaż zdradzisz mi swoje imię?
-Anorii, mam na imię Anorii.
-Jackquile. -Ukłoniłem się lekko. -Nie wyglądasz na zadowoloną z faktu samotności, może masz ochotę zapoznać się z naszą Watahą?
Na jej pysku jawił się nikły, ledwo widoczny uśmiech.
-Oczywiście nie zmuszam Cię do tego. Tylko proponuję. Może Ci się u nas spodoba. Mamy sporą ilość wolnego miejsca, dobrą atmosferę, śliczne tereny, radosne towarzystwo. Przemyśl to. Usiądę tam pod drzewem, jak się zastanowisz to podejdź.
<Anorii?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentując, zachowujmy kulturę wypowiedzi. Pamiętaj, to, jak się wyrażasz świadczy tylko i wyłącznie o tobie!