- No to idziemy, hmm? - powiedziałem. Wygląda na to, że nie mamy tak za
bardzo jakiegoś specjalnego wyboru. Nie wiem, dlaczego ten las to Las
Samobójców. Mam nadzieję, że to tylko nazwa, nic więcej.
Szliśmy sobie powoli (co z tego że już ciemno). Obydwoje
milczeliśmy, a ja myślałem. Skoro Amber była waderą wody, a z tego co
wiem, to była. Skoro tak, to czy nie mogła jakoś nas jakoś przepłynąć
nad tą rzeką?
- Yyyy, Amber?
- Co?
- Ty jesteś tą taką od wody, nie? - zapytałem.
- Nooo, jestem - odpowiedziała.
- I nie mogłaś kazać wodzie się rozstąpić? Czy coś?
- ... Teraz to i tak bez znaczenia. Prawie doszliśmy do tego lasu.
No świetnie. Teraz będziemy iść przez jakieś podejrzane miejsce,
prawdopodobnie narażając życie lub zdrowie, ewentualnie psychikę.
Na skraju lasu zatrzymałem się na moment.
Wchodzę.
<Amber? :__:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentując, zachowujmy kulturę wypowiedzi. Pamiętaj, to, jak się wyrażasz świadczy tylko i wyłącznie o tobie!