Gdy Cuttle weszła do jaskini lekarki, ja postanowiłam iść się ochłodzić. Na szczęście, niedaleko Tenebris znajdował się mały strumyk. Usiadłam na kamieniu, który do połowy zanurzony był w rześkiej wodzie i zamoczyłam nogi. Wbrew pozorom był głęboki. Spokojnie mogłabym przejść dalej i zanurkować. Słońce bardzo mocno grzało, a drugi brzeg był całkowicie zacieniony. Nie chciałam jednak być całkowicie mokra, więc zmieniłam się w wilczycę i przepłynęłam na drugą stronę. Ponownie przybrałam postać brązowowłosej dziewczyny i oparłam się o pień drzewa. Podwinęłam kolana pod brodę i siedząc tak, obserwowałam las, który znajdował się po drugiej stronie łąki. Westchnęłam cicho i przymknęłam oczy. Nawet nie wiem kiedy, ale zapadłam w krótką drzemkę. Gdy się obudziłam, słońce było ciut niżej. Zdecydowałam ruszyć się z miejsca, żeby Cuttle sobie źle o mnie nie pomyślała. Zauważyłam, jak Tenebris bandażuje zranione miejsca na ciele dziewczyny i z nią rozmawia. Usiadłam na trawie i spokojnie na nią czekałam. Będąc z nią, czułam się.. zobowiązana do ochrony jej. Tak, jakby była kimś, kogo powinnam znać i kimś, kto był, lub jest, mi bardzo bliski.
-Dziwne.. - mruknęłam i zaczęłam bawić się pojedynczym źdźbłem. Do moich uszu dotarł dźwięk otwieranych drzwi. Spojrzałam w tamtą stronę.
-Dobrze, dziękuję. - powiedziała w stronę Tenebris Cuttle. - Dalej tu czekasz? - zapytała zaskoczona, widząc moją skromną osobę.
-Mhm. - odparłam i wstałam, jednocześnie otrzepując ciemne spodenki z trawy.
<Cutt?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentując, zachowujmy kulturę wypowiedzi. Pamiętaj, to, jak się wyrażasz świadczy tylko i wyłącznie o tobie!