Upał, skwar. Jak tu żyć? Chłodziłem się spokojnie w mojej jaskini, dopóki zadziorne słońce nie wpadło do środka, jednocześnie zamieniając ją w piekarnik. Pierwszą myślą była plaża. Tak też zostało. Oczywiście nie mogłem iść bez mojej, jakże kochanej, Miykuu. Zmieniłem się w człowieka, bo futro stało się udręką. Parę minut później stałem już na ciepłym piasku.
-Założymy się, że nie wskoczysz do tej wody z tamtej skały? -wskazała łapą kotka.
-Oczywiście, że wskoczę!
Bez chwili zastanowienia dobiegłem do kamienia, by po chwili rzucić się w chłodną ciecz.
W locie, zorientowałem się, że niedaleko stoi jakaś dziewczyna od nas z watahy.
-Uwaga!
Wpadłem w tafle znikając pod nią. Chwilę potem wyłoniłem się.
Ej!- Zaśmiała się cicho.
-Mówiłem "uwaga". -uśmiechnąłem się lekko zawstydzony.
Odwzajemniła uśmiech.
-Jestem Tenebris. -Wyciągnęła rękę w moim kierunku.
Chwyciłem ją delikatnie.
-Elias, w skrócie, Eis. Przepraszam za ten głupi wyczyn, założyłem się z moją kotką...
-Kotką? Uwielbiam zwierzęta. -Uśmiech zagościł na jej twarzy.
Był wyjątkowo piękny. Długie blond włosy, które przed sekundą zmoczyła słona woda, pobłyskiwały w słońcu. Dziewczyna była ubrana w sukienkę, co znacząco mnie zdziwiło.
-Nie szkoda Ci materiału? -Zaśmiałem się.
<Tene? Jakiś wenobrak mnie dopadł.>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentując, zachowujmy kulturę wypowiedzi. Pamiętaj, to, jak się wyrażasz świadczy tylko i wyłącznie o tobie!