Kolejny nudny dzień...
Od dłuższego czasu nie dzieje się nic ciekawego. Siedzę w jaskini i nic nie robię. Czasami wychodzę polować, jeść, napić się, potem znów wracam. Co dziwne, podoba mi się to, że nie muszę być w towarzystwie innych.
,,Phill, wyjdź z tej jaskini, nie spędzisz tu całego życia!'' mówił mi jakiś głos w głowie. Przez dłuższą chwilę starałem się go ignorować, ale w końcu się poddałem. Wyszedłem z jaskini. Był poranek, a siedząc w miejscu myślałem, że południe.
Powolnym krokiem poszedłem przed siebie. Nie wiem, po co. Ptaki śpiewały, usłyszałem wodę, a po chwili zobaczyłem mały strumyk. Napiłem się z niego.
Zorientowałem się, że nie rozmawiałem z nikim od wielu dni. Jestem samotnikiem i nawet o tym nie wiedziałem.
Może przyda się z kimś zaprzyjaźnić...?
Szybko przestałem o tym myśleć, bo tuż przede mną przebiegła sarna, rozchlapując wodę, która poleciała na mnie. Odskoczyłem.
Otrzepałem się i ruszyłem pędem za zwierzęciem. Po chwili byłem tuż za sarną. Odbiłem się od ziemi tylnymi łapami i wskoczyłem jej na grzbiet. Ona upadła, a ja zakończyłem polowanie gryząc ją w kark. Potem zacząłem jeść.
♦♦♦
Było już południe, kiedy znów spacerowałem po terenach. Tym razem najedzony. Nagle usłyszałem szelest krzaków. Popatrzyłem tam. Kilka metrów ode mnie, spomiędzy drzew wyszedł wilk. Teraz widziałem tylko sylwetkę. Podejść, czy uciekać? Jeśli to jakiś morderca, albo gorzej, ktoś bez mózgu? Niepewnie podszedłem do nieznajomego, lub znajomego...
- Em... Cześć. - powiedziałem.
< Ktoś? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentując, zachowujmy kulturę wypowiedzi. Pamiętaj, to, jak się wyrażasz świadczy tylko i wyłącznie o tobie!