3 maj 2016

Od Nenyto cd Disapre

Byłem mocno, a jednak mile zaskoczony. Po tych słowach nie mogłem jej odrzucić jak wcześniej. Byłoby to chamskie. Tak długo ich nie słyszałem, chyba wymiękłem...Spojrzałem w dół, by móc spojrzeć jej w oczy.
-Drobnostka. - Mruknąłem pod nosem. Położyłem dłonie na jej plecach i mocno wtuliłem do siebie. Po kilku minutach jednak odczułem w sobie "małą wojnę". Gryzłem się z myślami. Bliskość mnie odpychała, a jednocześnie sprawiała mi przyjemność...
Efektem moich zgryzot było gwałtowne odsunięcie się od Disapre.
-Coś się stało? Zrobiłam coś nie tak?
-Nie nic. Zgłodniałem trochę. Z chęcią zwiedzę tą okolicę.
-No dobrze. Chodźmy.
Czułem, że stworzyłem napiętą atmosferę. Od niechcenia zmieniłem się w wilka. Dziewczyna postąpiła podobnie. Zaprowadziła nas do jakiegoś oczka wodnego gdzie znajdowały się koziołki. Duże, małe, pulchne, chude... do wyboru do koloru. Podeszliśmy bliżej. Rozdzieliliśmy się, aby otoczyć większą sztukę i ją upolować. Nasze plany legły w gruzach, gdy siedmiowilkowa grupa wyskoczyła zza przeciwnych krzaków. Upolowała w jednym czasie trzy kozły.
Ja i Disapre mieliśmy już się wycofać, oni zaczęli węszyć. W dodatku nadepnąłem na gałązkę, która się złamała i wydała lekki huk. Nieznajome wilki od razu zjawili się obok nas.
Podziwiałem ich współpracę w grupie. Byli zgrani, u nas w watasze takie zjawisko rzadko jest spotykane. Można by było się od niech wiele nauczyć. Ale póki co byliśmy pewnie wrogami. W owej grupie znajdowały się dwie wadery i pięć basiorów. Jeden wyszedł na przód mnie.
-A wy coś za jedni? - Warknął w moją stronę.
-To ja się was pytam. Co robicie na naszym terenie? - Odsapnąłem z nutką kpiny w głosie.
-Wasz teren? Nikt tu się nie pojawiał od lat, więc należy do nas. I co to za wataha z dwoma wilkami?
-Jestem Nenyto, a to Disapre. Wataha? Należy do niej z pięćdziesiąt wilków, jak nie więcej. - Zerknąłem na waderę. Wydawało się, że była nieco przerażona. Nieznany mi basior kiwnął głową do swoich i odwrócił się. Biała wadera obeszła nas w kółko i ziewnęła. Wtedy poczułem mocne zmęczenie. Nieświadomie usnąłem...

Po wybudzeniu znajdowałem się na jakimś czerwonym kocu z Disapre. Szturchnąłem ją delikatnie by się wybudziła.
-Co, gdzie jesteśmy...? - Spytała zaspana.
-Nie wiem. - Rozejrzałem się po pomieszczeniu. Nagle ujrzałem wyjście. - Chodź!
-A jak to jakaś pułapka? - Stwierdziła. Nie słuchając jej ugryzłem ją za ucho i pociągnąłem.
Po wyjściu z ciemnej groty naszym oczom ukazała się zielona dolina między górami. Było tam mnóstwo wilków. Westchnąłem i spojrzałem w bok. Otaczała nas straż.
-Pojmani przez bandę półgłupków. - Szepnąłem do Disapre. Ta z szeroko otwartymi oczami spoglądała przed siebie. Postanowiłem także tam się spojrzeć. Przed nami, znikąd pojawił się czarny jak smoła basior. Wpatrywali się w siebie jak zakochańce. Poczułem się akurat w tamtej chwili lekko zazdrosny i poirytowany. Dlaczego? Nie mogąc sobie odpowiedzieć na to pytanie obserwowałem ich. Raz na niego, raz na nią. Skrzywiłem pysk i krzyknąłem.
-CZEMU SIĘ TAK GAPICIE W SIEBIE I CZEMU JESTEŚCIE PODOBNI? 
____________________
Disapre? Burza mózgów się nie udała xd

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Komentując, zachowujmy kulturę wypowiedzi. Pamiętaj, to, jak się wyrażasz świadczy tylko i wyłącznie o tobie!