12 maj 2016

Od Kony - Do Elandiel

Pff... nadal nie wiem, gdzie mogę się udać. Nie znam tu nic a, nimt mi nie pomoże (Proszę, nie pytaj czemu, dobrze?). Było bardzo ciepło a, ja jeszcze w długiej sukni. Jak, ja wytrzumuje? Dobra, ale teraz zajme się innym problemem. Gdzie ja mogę się udać. Spojrzałam w dwie strony, nic nie ma oprócz trawy i kwiatów, czyżbym była na łącę. Może, tak albo napewno, nie wiem nie orjętuję się, w takich rzeczach. 
- Pff... jest tu coś?- zapytałam sama siebie - Oprócz zieleni...
Zmrużyłam lekko oczy. Być, może kogoś zobaczę albo nie i będę musiała iść dalej. Pewnie, ktoś mnie zauważy. Czarna osóbka stojąca na zielonej łącę. Nie będę się drzeć jak opętana, przecież nikt nie jest tak bardzo ślepy, żeby mnie nie dostrzec. Rozglądnęłam się, lecz ani śladu ludzi/wilków. Ruszyłam przed siebie, bo nie będę stała na tej łącę. W końcu weszłam do pobliskiego lasu. Od razu było słyszeć świerkającę ptaki. Po chwili, usłyszałam, że ktoś śpiewa, raczej głos 'kobiecy'. Podeszłam zbliżej, tak aby mnie nie zauważyła. Spojrzałam zza krzaków. Wtedy, wadera się obróciła. Ja natychmiast przybrałam postać wilka.
- Jest tu kto?- spytała 
Wyszłam trochę zagubiona, mówiąc
- Witam, przeszkodziłam?
- Nie...- powiedziała zdziwiona - To nie jest twój teren, wiesz?
- Ogólnie? To nie wiem, gdzie ja wogóle jestem
(Elandiel?)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Komentując, zachowujmy kulturę wypowiedzi. Pamiętaj, to, jak się wyrażasz świadczy tylko i wyłącznie o tobie!