Ustałam na chwile, by przyjrzeć się temu co znajduje się wokół nas. Góry
jak przed laty, dalej były pokryte śniegiem, jakby nie sięgał ich
przemijający czas. Domek stał niewzruszony, w tym samym miejscu. Kto by
pomyślał, że przez ten okres czasu, nic się tutaj nie zmieni.
Popatrzyłam na basiora stojącego obok mnie, by już po chwili razem z
nim, zamienić się w ludzi. Ruszyłam razem z nim, gdyż przyznam, na
pustyni trochę za bardzo wyrwałam się do przodu. Miałam do tego małe
powody. Sama nie wiem dlaczego, ale po prostu musiałam się tutaj zjawić.
Odwiedzić stary „dom”. Dlaczego właśnie tak? Gdyż tutaj właśnie
wcześniej czułam się bezpieczna, tutaj przeżyłam pierwsze szczęśliwe
chwile w moim życiu. Jest ich o wiele więcej, co naprawdę wywołuje
ostatnio uśmiech na mojej twarzy. Ustałam dopiero przed drzwiami.
Przekręciłam klamkę, odpychając przy tym drzwi. Ustąpiły bez problemu,
dzięki czemu udało nam się wejść do środka.
- Witaj w starym lokum – zaśmiałam się.
Ten spojrzał na mnie pytająco jakby nie wiedział o co mi chodzi.
Uśmiechnęłam się lekko i weszłam głębiej. Wszystko stało na miejscu.
- Stary dom – powiedziałam cicho.
Wtedy właśnie chyba zrozumiał, gdyż zaczął się przechadzać z salonu w
stronę małego tarasu. Podążyłam za nim, w ciszy i zatrzymałam się tuż
obok, gdy znaleźliśmy się na zewnątrz.
- Czyli mieszkałaś tutaj? – zapytał, najpewniej chcąc się upewnić.
- Tak. Znalazłam to miejsce gdy zwiałam z domu.
- Dlaczego nie szłaś dalej?
- Samotna podróż przez pustynie, nie za bardzo mi się widziała, sam wiesz o czym mówię – zaśmiałam się.
Ten postąpił podobnie. W tamtej chwili wróciły wszystkie wspomnienia z
tego miejsca. Doskonalenie umiejętności z Xardesem. Pierwsza udana walka
z nieprzyjacielem. Wszystko do mnie wróciło, sprowadzając uśmiech na
moje usta. Zerknęłam na Nena, który wpatrywał się w górski krajobraz.
Lubiłam go i to bardzo. Był jedną z niewielu osób, które mnie nie
odrzuciły i chętnie utrzymywały ze mną kontakt. Jednak przez ostatnie
dni, czułam, że czuję do niego chyba coś więcej. To przyszło tak nagle,
jak gdyby nigdy nic. W jego towarzystwie czułam się zupełnie inaczej,
nawet było to widać po moim zachowaniu. Zaufałam mu, jak nikomu innemu.
Odwróciłam się w jego kierunku, by już po chwili owinąć go rękoma i
wtulić delikatnie. Czułam jednak, że będzie tak jak ostatnim razem, że
odsunie mnie mówiąc w przenośni, iż mam tak nie robić. Mimo tych myśli,
te zupełnie odwrotne i tak wygrały. Położyłam głowę na jego klatce i
zerknęłam na niego.
- Dziękuję – szepnęłam – za wszystko co robisz… Za to, że po prostu jesteś...
___________
Neny? No dobra, jak przesadziłam to nie krzycz XD
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentując, zachowujmy kulturę wypowiedzi. Pamiętaj, to, jak się wyrażasz świadczy tylko i wyłącznie o tobie!