Znowu przypomniałem sobie o Newtcie. Przestałem uspokajać Zan. Dzisiaj w głowie powstał mi pewien plan. Dokładniej to po śniadaniu, kiedy zbliżyły się do mnie dwie podejrzane wadery.
-Czego?-Warknąłem. Jakieś lalunie z DRESCZu. Trudno. Przegonię je i tyle.
-Wyluzuj. Przyszłyśmy pogadać!-Zawołała różowa wadera z blond-włosami.
-O czym? Nie mam nastroju. Jeśli coś o Jansonie, to od razu was zabiję.-Wywarczałem.
-Po części o nim-Powiedziała druga, fioletowa.
-Mów-Zachęciłem ją pod groźbą.
-Otóż...Wynaleźliśmy-Wtedy wadera zamilkła i zapytała o coś drugą. Wynaleźli CO?
-Ava Paige i Janson wynaleźli lek na Pożogę.-Wymamrotała.
-Po co mi to?-Zapytałem.
-Wiemy już o śmierci Newta.-Powiedziała jedna z nich.
-Nie masz prawa mówić mu Newt. Dla Ciebie Isaac, lub Newton.-Warknąłem.-Czekaj. Lek na Pożogę?!
-Tak, dokładnie. Jeśli zgodzisz się na pobranie krwi dostaniesz jedną próbkę.-Powiedziały zgodnie.
-To na co czekamy?! Prowadźcie!
-To niedaleko. Janson czuł, że się zgodzisz.-czy jestem aż tak przewidywalny? Pomyślałem, kiedy jedna z wader się odezwała.-Ma już strzykawkę.
-Ile wy tej krwi chcecie?-Zapytałem. Dostrzegłem Szczurowatego. Miał przy sobie fiolkę z niebieskim płynem i strzykawkę.
-Tylko pół litra.-Zawołał. Szybko pobrał mi krew, a ja wyrwałem mu antidotum z łapy.
-Dzięki za deal. Nara-Powiedziałem i poszedłem na cmentarz. Newt, Newt...Znalazłem! Tabliczka z imieniem i wiekiem przyjaciela była wbita w jakiś grób. Uśmiechnąłem się. Położyłem kwiatek obok grobu Newta i pobiegłem do siebie. Schowałem w bezpiecznym miejscu lek i położyłem się w jaskini.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentując, zachowujmy kulturę wypowiedzi. Pamiętaj, to, jak się wyrażasz świadczy tylko i wyłącznie o tobie!