Szkoła jest jak worek ziemniaków (nie, to nie jest dziwne, że porównuję ją do worka ziemniaków xD) - w jednej chwili czyściutka, jest miła atmoswera i w ogóle, jest jak obrany worek ziemniaków. Jednak wszystko się psuje, gdy ziemniak jest NIEOBRANY I BRUDNY. Nie chcę nawet wspominać, o co chodzi.
Nie lubiłam tej całej Luny-PO PROSTU. Ugh... Jest dziwna, podobnie jak cała klasa, prócz Kirita. On jako jedyny wydawał się być normalny. Odważny, śmiały, ma swoje humorki... No zajebiście! Nie chciałam stać jsk ten kołek i chciałam do niego podejść i się po prostu z nim zapoznać, porobić kawały, itp.
- Cześć. - powiedziałam.
- No hej. - odparł.
- Dobra, ta rozmowa jakaś sztywna jest, noo... Wiem, że jesteś Kirito i czy... Jakbyśmy wychodzili gdzieś czy coś, to chciałbyś stać ze mną w parze? Jako jedyny wydajesz się normalny z całej klasy. Ta Nuta i Luna... Nie lubię ich. Po prostu. Błagam, nie zdawaj mnie na ich mękę... - jęknęłam.
Wtem usłyszeliśmy głos nauczycielki:
- Dzisiaj była zaplanowana wycieczka po terenach watahy. Ustawcie się w parach, idziemy.
<Kirito?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentując, zachowujmy kulturę wypowiedzi. Pamiętaj, to, jak się wyrażasz świadczy tylko i wyłącznie o tobie!