8 lis 2015

Od Kahir'a cd. Elizabeth

Ugiąłem łapę i przytrzymywałem ku sobie. Właśnie uświadomiłem sobie, jak to nie umiem chodzić i potykam się o kamienie łamiąc paznokcie. Z tyłu mnie rozległ się głos dziewczyny, wadery...? Postanowiłem się odwrócić. Była to biała wilczyca ze skrzydłami. Spojrzałem na swoją łapę i odpowiedziałem po cichu:
-Jak widać. Muszę się zacząć uczyć chodzić.
-Hah, zdarza się. - Wadera uśmiechnęła się ciepło i podeszła do mnie. - Mogę? - Zapytała wyciągając w moją stronę swoją skromną łapę. Spoglądałem na nią przez minutę, aż zdecydowałem się podać zranioną łapę.
-Nie wygląda źle. Może troszkę krwawić... ale to wszystko. A paznokietek odpadnie po kilku dniach.
-Ohh.. - Lekko odskoczyłem, gdy dotknęła obolałego miejsca. - Jestem Kahir.
-Hmm... Ja jestem Elizabeth i widzę, że jesteś bardzo delikatny.
-Ja? Po prostu mało kto ma czelność mnie dotykać.  Jakoś Twój dotyk mnie ukaja... - Zabrałem swoją łapę z jej uścisku z ponurą miną. Może dziwnie to zabrzmiało, ale naprawdę ból przeszedł po kilku sekundach. Elizabeth lekko uniosła kąciki ust i cofnęła się o krok.  Nagle zapanowała cisza, zaczął kruszyć śnieg... Nie mogłem nic z siebie wydusić, ani jednego słowa.
- Co sądzisz o pogodzie? - Zapytała w pewnym momencie. Spojrzałem na nią z kpiną. Cóż... lepiej rozmawiać o czymś, niż gapić się na siebie w obliczach ciszy.
___________
Elizabeth? No co no, fajna pogoda.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Komentując, zachowujmy kulturę wypowiedzi. Pamiętaj, to, jak się wyrażasz świadczy tylko i wyłącznie o tobie!