Od niedawna zaczęłam przebywać w tym lesie, ale byłam świadoma niebezpieczeństw. Nagle znów zza gałęzi dostrzegłam Kahir'a. Przesunęłam głowę trochę dalej i widziałam także jakąś dziwną istotę, której nigdy wcześniej nie spotkałam. Miała łuk i strzały, celowała w basiora, ale w ostatniej chwili na nią naskoczyłam. Zdążyła strzelić, ale strzała trafiła w drzewo, nie w Kahir'a. Zaczęłam powoli dostawać furii, cały czas myślałam o Newcie. To dawało mi siły do walki, do wyżycia się. Teraz miałam okazję.
Stworzenie zdążyło uciec, a ja zawołałam wściekła:
- Wracaj tu, tchórzu! Jeszcze z Tobą kurwa nie skończyłam, skurwielu!
Kahir musiał mnie aż przytrzymywać, ale wyrywałam się niemiłosiernie. Gdy trzymał mnie już wręcz opuszkami, chcąc poprawić chwyt, puścił mnie, a ja wykorzystałam sytuację i pobiegłam za istotą. W oddali lasu było słychać odgłosy walki.
<Kahir? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentując, zachowujmy kulturę wypowiedzi. Pamiętaj, to, jak się wyrażasz świadczy tylko i wyłącznie o tobie!