Z chęcią schroniłem się w progach wadery. Usiadłem w kąt i delikatnie wylizałem łapę. Skryta w rogu dziewczyna przyglądała mi się. Poczułem się niepewnie więc zaprzestałem lizania. Chrząknąłem i rozejrzałem się.
-Ciekawie się urządziłaś.
-Dziękuję. Od dawna jesteś tutaj?
-Od kilku miesięcy... Niby znam każdego, a jakby nikogo.
-No widzisz, podobnie ja! - Elizabeth uśmiechnęła się pocieszająco.
-Widzisz... już jedna wspólna cecha. - Burknąłem pod nosem. - Byłaś kiedyś już na mieście?
-Ja? Zbytnio czasu nie miałam... co chwile przychodzi tu ktoś...
-Na przykład taki delikatny chłopczyk jak ja? - Wyszczerzyłem ząbki. Dziewczyna siedziała cicho, lecz przytaknęła ruszając głową. - Może zabrałbym Cię na jakąś imprezkę? Nie żeby coś, ale tak o. Mam tam paru kumpli, wpuszczą nas za darmo...
-No można...ale czy ja wiem.
-Hmmm... cykorzysz? - Powiedziałem kpiącym głosem.
-Nie?
-Cippp cippp cippppp.
-To przyjdź dziś po mnie... wieczorem! Zadowolony? - Krzyknęła tupcząc stopą o ziemię.
-Mhmmm... - Mruknąłem pod nosem i podszedłem do Elizabeth. Skierowałem się ku wyjścia a przed odejściem od niej lekko uderzyłem ją skrzydłem.
Gdy wyszedłem już na chłodne powietrze z uśmiechem rozłożyłem skrzydła i wzbiłem się w powietrze. Wróciłem do swojej jaskini, gdzie przekąsiłem parę wiewiórek. Zmieniłem się w człowieka, a widok paznokcia mnie załamał. Obmyłem palec i zabandażowałem. Wyszukałem jakąś koszulę w kratę - niebiesko czarną i jeansy. Byle jak rozczochrałem swoje blond włosy... aż upłynęło południe. Bez pośpiechu, powolnym krokiem, nucąc sobie zbliżałem się ku jaskini Elizabeth.
______________________
Elizabeth? Opowiadanie takie noobskie. Szykuje się biba. Może wyrwę jakąś dendrofikę. xDD
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentując, zachowujmy kulturę wypowiedzi. Pamiętaj, to, jak się wyrażasz świadczy tylko i wyłącznie o tobie!