Cały czas cicho płakałam schowana w jaskini Savey. Czułam, że muszę stąd odejść... Nie tylko z tego miejsca, ale i z tego świata. Wiedziałam, że jestem tu niepotrzebna i tylko sprawiam innym kłopoty, a także zajmuję czas, który każdy mógłby wykorzystać na spotkaniach z innymi wilkami, ze swoją drugą połówką czy mogliby zająć się innymi ciekawymi zajęciami. Gdyby nie moja egzystencja w tej watasze, byłoby o wiele lepiej. Gdyby nie to, że się urodziłam, pewnie moja siostra nie byłaby tak wściekła i nie prześladowałaby mojej drugiej siostry. Słowem - jestem tylko chorobą toczoną przez ten świat, która tylko przeszkadza i trzeba się jej czym prędzej pozbyć.
Powolnym krokiem ze spuszczoną głową szłam w stronę wyjścia z jaskini - tam Ejme zapytała:
- Gdzie idziesz?
- Nie mogę tu zostać... - szepnęłam ukrywając płacz.
- Dlaczego? Co się stało? - zapytała tym razem Savey.
- To wszystko przeze mnie... - powiedziałam cicho. - Wszystko to moja wina...
- Kaai... Nie obwiniaj się za to, co zrobił ktoś inny... - powiedziała jeszcze raz.
- Ale gdyby nie ja, nie byłoby tej tragedii... - powiedziałam cicho łamiącym się głosem.
Savey zamieniła kilka słów z Ejme i powiedziała:
- To nie jest twoja wina, chciałaś jej tylko pomóc
- Ale przeze mnie nie żyje... - w tym momencie nie mogłam wytrzymać i się rozpłakałam. Najchętniej uciekłabym gdzieś i ze sobą skończyła, ale nawet tego nie potrafię - tak samo, jak nie potrafię o tym zapomnieć. Zakryłam swój pysk za dwoma ogonami, z czego jednym z nich wycierałam sobie oczy. Czym prędzej odwróciłam się od nich, aby nie musiały na mnie patrzeć.
- Przepraszam... - jeszcze raz szepnęłam. - Nie chcę wam przeszkadzać...
W tym momencie wyszłam powstrzymując się bezskutecznie od płaczu.
<Ejme? Wybacz, że tak długo>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentując, zachowujmy kulturę wypowiedzi. Pamiętaj, to, jak się wyrażasz świadczy tylko i wyłącznie o tobie!