Uśmiechnęłam się do mężczyzny, po raz kolejny w tym dniu.
-Miło mi to słyszeć. Z pewnością będziesz mógł się spodziewać mojej wizyty. Jeśli ci to odpowiada, oczywiście.
Dante odwzajemnił mój gest i wrócił do obserwacji kwiatów. Ja zaś zaczęłam zmywać czerwony sok z dłoni. Zaciekawiły mnie słowa mężczyzny. Spróbowałam substancji, która pozostała na moim palcu. DT miał rację - nie dość, że pachniał, to jeszcze smakował jak połączenie malin i jagód. Już wiem, dlaczego zależy mu na tych kwiatach. Nie dość, że są piękne i leczą, to jeszcze ich sok tak wspaniale smakuje.. - pomyślałam, wracając do czyszczenia rąk. Nagle poczułam ciepło na plecach. To było dziwne, zważywszy na to, że była zimowa noc, a my staliśmy na plaży. Odwróciłam głowę do tyłu i przymknęłam oczy. Bił po nich jasny blask.
-Dante?
-Hmm?
-To jest jakaś odmiana Krwistego Kwiecia? - zapytałam niepewnie, wskazując na żółty kwiat. Nie znałam się dobrze na roślinach. Zwłaszcza na takich, które świecą i mają magiczne właściwości. Czułam jakąś siłę, która biła od tego kwiatu. Emanował ciepłem i blaskiem, jednak w przeciwieństwie do Krwistego Kwiecia, nie słychać było żadnej muzyki. Spojrzałam z zaciekawieniem w oczy Dantego.
<Dante? Wybacz, jeśli źle odmieniłam>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentując, zachowujmy kulturę wypowiedzi. Pamiętaj, to, jak się wyrażasz świadczy tylko i wyłącznie o tobie!