Jak z dzieckiem, naprawdę.- stwierdziłam w myślach. Zostawiłam go na kilka minut, a ten już zaczął grzebać w moich rzeczach, naruszając tym samym prywatność. A tego typu zachowań wprost nienawidziłam. Położyłam tackę z lekami na jednej z wielu szafek i szybko zbliżyłam się do mężczyzny. Popatrzyłam na trzymane przez niego zdjęcie, w środku gotując się ze złości.
- Wataha, rodzina.- mruknęłam
Zaplotłam ręce na piersi, a moja uwaga skierowała się na tamtą dawną Elizabeth. Zręczny analityk mógłby przypasować wygląd biało-czarnej wilczycy do mojej osoby, ale... Na tym chyba podobieństwa się kończyły. Zmieniłam się zarówno ze strony fizycznej, jak i psychicznej. Kahir nerwowo wskazał palcem jednego z kilku basiorów.
- Ten, kim on jest?- sprecyzował
Westchnęłam cichutko, a negatywne emocje same z siebie zniknęły. Widok brązowego samca zawsze działał na mnie kojąco, tak samo jak cała jego osoba. Ale co miałam powiedzieć skrzydlatemu? Przecież nie jest on żadnym spowiednikiem! A pewne sprawy wolałam zatrzymać dla siebie, nie dzielić się nimi z innymi osobami. Choć może ten jeden raz powinnam przełamać swoją powściągliwość? Cofnęłam się o krok, opierając o zagracone biurko. Dłońmi złapałam jego krawędzie. Wzrok wbiłam w ścianę za jasnowłosym, unikając z nim wszelkiego kontaktu wzrokowego.
- Kirito- wymruczałam- Mój partner... Były partner. Ale... On już chyba nie wróci, a nawet gdyby, to nie rozpoznałby mnie.- uśmiechnęłam się leciutko- Może to i lepiej. W końcu... Chciałam zacząć wszystko od samego początku i zapomnieć o tym, co było, bo to wszystko tylko przysporzyło mi cierpienia.
Czułam się skrępowana, wspominając o tym akurat temu osobnikowi. Znów przeniosłam się na inne miejsce, byleby coś robić, a nie stać jak słup soli i głupio wgapiać się w jeden punkt. Wróciłam do tacki z medykamentami, przypadkiem łapiąc nieco mniej groźne spojrzenie chłopaka. Zapadła cisza, która objęła wszystko jak czuła matka. Jedynym dźwiękiem było powolne, miarowe kapanie wody.
- Eli...- wyszeptał- Nie smutaj.
Następnym co zarejestrowałam, był jego delikatny dotyk i ręce oplatające mnie w talii. Zaczerwieniłam się, przybierając barwę truskawki.
- J... Już nie jestem smutna.- wyjąkałam- I.. i... lepiej będzie jak zajmę się twoją szczęką...
<Kahiir? O nastawianiu Ty pisz, mi się nie chce xD>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentując, zachowujmy kulturę wypowiedzi. Pamiętaj, to, jak się wyrażasz świadczy tylko i wyłącznie o tobie!