Złoty kwiat... Zacząłem przeczesywać zakamarki mojej pamięci, dopasowując kształt rośliny do ilustracji z każdej księgi. Nie, nie...- co chwilę powtarzałem w myślach. Pamięć miałem dobrą, niektórzy nazwaliby ją fotograficzną. Ale akurat rośliny o prawie przezroczystych płatkach ni jak nie mogłem sobie przypomnieć, co mogło świadczyć o tym, że jeszcze nigdy o niej nie słyszałem i nie spotkałem się z nią. Dodatkowo aura od niej bijąca była niezwykła. Pokręciłem głową, nie wiedząc co powiedzieć. Poszedłem do kwiatu i uklęknąłem w ok. półmetrowej odległości od niego. Wyglądało na to, że nie tylko miał magiczne właściwości, ale też wytwarzał własne ciepło. Zupełnie jak zwierzęta. Zmarszczyłem brwi i wyciągnąłem z kieszeni niewielki notes wraz z czarnym długopisem. Idalia wydawała się równie zdezorientowana, zaciekawiona jak ja. Wykonałem szybki szkic obiektu uwagi, zaraz po tym zapisując najważniejsze informacje.
Prawie przeźroczysty kwiat, o oddalonych od siebie płatkach. Magiczny. Wytwarza ciepło.
Złapałem kawałek trawy, wyrwałem ją i rzuciłem w pobliże roślinki. Dotąd zielone źdźbło, przybrało złotą barwę, czemu towarzyszyło syczenie jakby kwasu. Ku zdziwieniu moim oraz panny Destras, trawa przyłączyła się do kwiatu i stała się jego częścią.
- Huh... Lepiej go nie tykać.- stwierdziłem- Niesamowity...
Zapisałem resztę obserwacji i schowałem zeszycik.
< Idalio? Ni ma sensu tak troszkę xd>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentując, zachowujmy kulturę wypowiedzi. Pamiętaj, to, jak się wyrażasz świadczy tylko i wyłącznie o tobie!