15 lis 2015

Od Aberaty

Początki były zawsze trudne, prawda? A tu i teraz było moim drugim z "początków" w tej watasze. Odeszłam z powodów rodzinnych, zmieniłam się przez ojca. Tak, to on namieszał. Najpierw matka wezwała mnie podając za powód "słaby stan zdrowotny" jej męża. Potem tamten mężczyzna zadbał, bym znów przypominała jego córeczkę. Tak, teraz wyglądałam jak pierwotna ja- czarnofutra, wyglądająca jak zmora istota. Zaś człowiecze ciało było urokliwe, delikatne. Prawdziwy wilk w owczej skórze- osoba niepozorna. Westchnęłam ciężko, poprawiając miecz. Dwuręczna broń trzymana na plecach mogła ciążyć, zwłaszcza po kilku godzinach siedzenia z nią. Już po raz trzeci Uraza zleciła mi pilnowanie Saurona. Eh... To nie było łatwe. Musiałam zachowywać spokój, powściągliwość i walczyć z samą sobą. Gdybym powiedziała mu kim jestem- pewnie rozszarpałby mnie na kawałki. A tak, otoczony niewiedzą, uważał mnie za zwykłą ochronę, nic nieznaczącą "nówkę" w watasze. Wstałam, kiedy zaczął zbytnio oddalać się ode mnie. "Dystans najwyżej stu metrów"- w głowie usłyszałam polecenie Alfy. Posłusznie, jak jakiś piesek szłam za basiorem. Serce mi krwawiło, od środka zżerało mnie poczucie winy. Moje ciężkie buty typu glany wydawały ciche tupnięcia, w kontakcie z podłożem.
- Będziesz się tak za mną pałętać przez cały dzień?- warknął ni z tego, ni z owego Sauron
- Polecenie służbowe.- odparłam cicho- Nie mogę opuścić posterunk...
Przerwał mi. Bezczelnie mi przerwał! W duchu uśmiechnęłam się, tęskniłam za jego charakterem i stylem bycia.

<Sauron? Coś jej chciał powiedzieć? XD>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Komentując, zachowujmy kulturę wypowiedzi. Pamiętaj, to, jak się wyrażasz świadczy tylko i wyłącznie o tobie!